niedziela, 29 grudnia 2013

Książka lekiem na całe zło

Od pewnego czasu przechodzę makro kryzys emocjonalny. Nic wielkiego, nic specjalnego. Swego rodzaju kryzys wieku średnio średniego. Drobne irytacje, niespełniające się marzenia, nierzadko tęsknota. Zacząłem szukać sposobu by się tym nie przejmować. Próbowałem gier, filmu, muzyki. Nie pomagało. Te drobne ukojenia nerwów znalazłem (sic!) w książce.

Miesiąc temu poszedłem do Tesco na zakupy. Trzymając w ręku listę zakupową kręciłem się pomiędzy alejami. Po odhaczeniu proszku do prania zacząłem szukać pasztetu i serka homogenizowanego. Przechodząc obok stoiska z prasą rzucił mi się w oczy wielki napis na zielonej okładce książki. Coben.
Znałem to nazwisko. Dwa lata wcześniej przeczytałem jedną z jego książek której tytułu nie pamiętam. Wiedziałem jedynie że bardzo mi się podobała. Oczywiście podszedłem do tej książki.

Zielona okładka, a na niej kontur lasu i dwóch postaci.  Powyżej duży napis Coben a nad nim mniejszy - Harlan. Na dole okładki tytuł: "Z głębi lasu". Mam dziwną manierę. Kiedy biorę nową książkę do ręki to przelatuję wszystkie strony. Nie wiem czego tam szukam. Może obrazków? Taki nawyk. Odwróciłem książkę. Zdjęcie autora. Prawie łysy biały mężczyzna z nieproporcjonalnie szeroką szyją. Niebieska koszula i prawdopodobnie czarna marynarka. Podobny nieco do Piotra Machalicy. Jeżeli wyobrazicie sobie stereotyp autora amerykańskich bestsellerów to właśnie Coben pasuje w 100%. Poniżej zdjęcia opis wychwalający autora. Pominąłem go. Zacząłem czytać opis fabuły. Książka opowiada o wziętym prokuratorze z US. Oczywiście ma on mroczną przeszłość, która wróciła do niego po latach. Zaczyna on rozwiązywać zagadkę z przeszłości, a pomaga mu jak to zazwyczaj bywa piękna, inteligentna i bystra asystentka. Czuję magię Hollywood. Opis niespecjalnie mnie olśnił. Typowa fabuła gdzie w połowie książki zaczynasz wiedzieć jakie będzie zakończenie. Przypomniałem jednak sobie, że moja poprzednia przygoda z tym autora zakończyła się bardzo pozytywnymi odczuciami. Postanowiłem ją kupić. 35 zł. Drogo, ale co tam, w końcu dawno niczego nie czytałem. I wiecie co? Było warto.

Książkę zacząłem czytać jeszcze tego samego dnia. Proste i przyjemne wersety uciekały szybko. Za szybko. Brak rozciągłych, zbędnych opisów otoczenia, zwięzłe dialogi, krótkie rozdziały i wartka akcja. Odniosłem wrażenie jakby książka była pisana specjalnie dla mnie. Czytałem ją w każdej wolnej chwili. Wciągnęła mnie totalnie. Nie będę Wam opisywał szczegółów, bo liczę na to, że przeczytacie ją sami przy najbliższej okazji. Ukończenie książki zajęło mi dwa dni. Kiedy zamknąłem książkę po przeczytaniu ostatniej strony czułem pewne rozczarowanie. Rozczarowałem się tym, że tak szybko się skończyła. Była rewelacyjna. Luźny język i zwroty akcji sprawiały, że nie mogłem oderwać się od czytania. Po przeczytaniu dałem ją pierwszej osobie z kolejki oczekujących. Na liście było kilka osób. Każdemu się podobała. Kiedyś do niej wrócę, to pewne. 

W te święta dostałem prezent. Przyszedł pocztą, dzień przed wigilią. W wielkiej kopercie znalazłem śliczną kartkę świąteczną z życzeniami i wspaniale zapakowany prezent w fioletowy papier z zieloną wstążeczką i rozetą. Czułem się jak kilkulatek otwierający prezent. W środku była książka. Oczywiście Coben pod tytułem "Najczarniejszy strach". Szybko przeleciałem strony-maniera. Przeczytałem opis i wiedziałem, że będzie ciekawie. Cieszyłem się, że będę miał co czytać w te zapowiadające się nudą święta. Zacząłem dzień później, by w pierwszy dzień świąt zakończyć. Znów rewelacja. Na drugi dzień świąt dostałem zaproszenie do swojej cioci. Wywiązała się rozmowa o książkach i z niemałym zdziwieniem dowiedziałem się o pasji chrzestnej do Cobena. Przeczytała niemal wszystko. Opowiedziała o "serialu" z przygodami Myriona, niedoszłej gwiazdy NBA z wielkimi zdolnościami detektywistycznymi. Saga z tym bohaterem w roli głównej liczy na dzień dzisiejszy dziesięć książek. Postanowiłem przeczytać je wszystkie. Pożyczyła mi kolejny tom sagi. "Obiecaj mi". Książkę pochłonąłem w kilka godzin. Następnego dnia wypożyczyłem z biblioteki kolejne tytuły. Jestem w trakcie ich czytania.

Nigdy nie miałem wielkiego pociągu do książek. Cały okres nauki w szkole to było miganie się od czytania. Dzisiaj odkrywam w sobie strzępki mola książkowego. Uciekanie w świat pomiędzy kartkami naprawdę mi pomaga, uspokaja, odpręża. Dzięki nim osiągam dawno zapomniany mi spokój. Jestem wdzięczny losowi, Oli i cioci, że pomogły mi znaleźć tą enklawę spokoju. Dziękuję. Jednocześnie polecam wszystkim zainteresowanie się twórczością Cobena. Thriller połączony z kryminałem, napisany luźnym językiem z niezliczoną ilością zwrotów akcji na pewno wciągnie Was tak jak mnie. Polecam.

1 komentarz:

1. Nie wstawiamy linków w treść dodawanego komentarza.
2. Nie piszemy komentarzy tylko po to żeby zaprosić na swoją stronę/bloga.
3. Komentarze, które mi się nie podobają – usuwam.
4. Nie płaczemy, że komentarz został usunięty.