wtorek, 27 maja 2014

Fenomenu "Gry o Tron" ciąg dalszy

Zapewne każdy z Was zna, bądź słyszał o serialu produkcji HBO pt."Gra o Tron". Serial ten zdobył moje uznanie już od pierwszych odcinków. Genialna fabuła, niezwykłe wykonanie, wybornie dobrani aktorzy no i ta muzyka. Seriali, które posiadają w/w cechy znajdziemy pewnie sporo, ale dlaczego to właśnie GoT podbił serca widzów na całym świecie? Jaki jest fenomen Gry o Tron?




niedziela, 18 maja 2014

Adamek na deskach!

źródło: natemat.pl

Ostatnio gościem programu "Dzień Dobry TVN", był utytułowany polski bokser Tomasz Adamek. Generalnie nie oglądam tego programu, jednak namówiony postanowiłem obejrzeć tą jakże emocjonującą walkę i jeden z najbrutalniejszych knockdown-ów w jego karierze. Czy podniesie się do drugiej rundy? Jakie ma szanse na wygranie tej walki i kim stała się ta "chluba" polskiego sportu? 


piątek, 16 maja 2014

Witam. W czym Ci mogę pomóc? [Funny Friday]

źródło: dziennik.pl
źródło: dziennik.pl

Takie pytanie słyszy ode mnie każda dziewczyna, która po raz pierwszy wchodzi na kanał. Pytanie jak każde inne, jednak w połączeniu ze sposobem mówienia i dobrym głosem jest fundamentem dobrego podrywu. Fundamentem, który przy niewielkim nakładzie pracy może nawet zaowocować gorącym romansem. 


wtorek, 11 marca 2014

Wyszperane w internecie cz.1

Czasem grzebiąc w jasnej jak i ciemnej stronie internetu można znaleźć perełki. Są to najczęściej opowiadania, artykuły etc. Dzisiaj znalazłem opowiadanie, które przeczytałem jednym tchem. Nie będę się rozwlekał. Zapraszam do czytania.





niedziela, 29 grudnia 2013

Książka lekiem na całe zło

Od pewnego czasu przechodzę makro kryzys emocjonalny. Nic wielkiego, nic specjalnego. Swego rodzaju kryzys wieku średnio średniego. Drobne irytacje, niespełniające się marzenia, nierzadko tęsknota. Zacząłem szukać sposobu by się tym nie przejmować. Próbowałem gier, filmu, muzyki. Nie pomagało. Te drobne ukojenia nerwów znalazłem (sic!) w książce.

Miesiąc temu poszedłem do Tesco na zakupy. Trzymając w ręku listę zakupową kręciłem się pomiędzy alejami. Po odhaczeniu proszku do prania zacząłem szukać pasztetu i serka homogenizowanego. Przechodząc obok stoiska z prasą rzucił mi się w oczy wielki napis na zielonej okładce książki. Coben.
Znałem to nazwisko. Dwa lata wcześniej przeczytałem jedną z jego książek której tytułu nie pamiętam. Wiedziałem jedynie że bardzo mi się podobała. Oczywiście podszedłem do tej książki.

Zielona okładka, a na niej kontur lasu i dwóch postaci.  Powyżej duży napis Coben a nad nim mniejszy - Harlan. Na dole okładki tytuł: "Z głębi lasu". Mam dziwną manierę. Kiedy biorę nową książkę do ręki to przelatuję wszystkie strony. Nie wiem czego tam szukam. Może obrazków? Taki nawyk. Odwróciłem książkę. Zdjęcie autora. Prawie łysy biały mężczyzna z nieproporcjonalnie szeroką szyją. Niebieska koszula i prawdopodobnie czarna marynarka. Podobny nieco do Piotra Machalicy. Jeżeli wyobrazicie sobie stereotyp autora amerykańskich bestsellerów to właśnie Coben pasuje w 100%. Poniżej zdjęcia opis wychwalający autora. Pominąłem go. Zacząłem czytać opis fabuły. Książka opowiada o wziętym prokuratorze z US. Oczywiście ma on mroczną przeszłość, która wróciła do niego po latach. Zaczyna on rozwiązywać zagadkę z przeszłości, a pomaga mu jak to zazwyczaj bywa piękna, inteligentna i bystra asystentka. Czuję magię Hollywood. Opis niespecjalnie mnie olśnił. Typowa fabuła gdzie w połowie książki zaczynasz wiedzieć jakie będzie zakończenie. Przypomniałem jednak sobie, że moja poprzednia przygoda z tym autora zakończyła się bardzo pozytywnymi odczuciami. Postanowiłem ją kupić. 35 zł. Drogo, ale co tam, w końcu dawno niczego nie czytałem. I wiecie co? Było warto.

Książkę zacząłem czytać jeszcze tego samego dnia. Proste i przyjemne wersety uciekały szybko. Za szybko. Brak rozciągłych, zbędnych opisów otoczenia, zwięzłe dialogi, krótkie rozdziały i wartka akcja. Odniosłem wrażenie jakby książka była pisana specjalnie dla mnie. Czytałem ją w każdej wolnej chwili. Wciągnęła mnie totalnie. Nie będę Wam opisywał szczegółów, bo liczę na to, że przeczytacie ją sami przy najbliższej okazji. Ukończenie książki zajęło mi dwa dni. Kiedy zamknąłem książkę po przeczytaniu ostatniej strony czułem pewne rozczarowanie. Rozczarowałem się tym, że tak szybko się skończyła. Była rewelacyjna. Luźny język i zwroty akcji sprawiały, że nie mogłem oderwać się od czytania. Po przeczytaniu dałem ją pierwszej osobie z kolejki oczekujących. Na liście było kilka osób. Każdemu się podobała. Kiedyś do niej wrócę, to pewne. 

W te święta dostałem prezent. Przyszedł pocztą, dzień przed wigilią. W wielkiej kopercie znalazłem śliczną kartkę świąteczną z życzeniami i wspaniale zapakowany prezent w fioletowy papier z zieloną wstążeczką i rozetą. Czułem się jak kilkulatek otwierający prezent. W środku była książka. Oczywiście Coben pod tytułem "Najczarniejszy strach". Szybko przeleciałem strony-maniera. Przeczytałem opis i wiedziałem, że będzie ciekawie. Cieszyłem się, że będę miał co czytać w te zapowiadające się nudą święta. Zacząłem dzień później, by w pierwszy dzień świąt zakończyć. Znów rewelacja. Na drugi dzień świąt dostałem zaproszenie do swojej cioci. Wywiązała się rozmowa o książkach i z niemałym zdziwieniem dowiedziałem się o pasji chrzestnej do Cobena. Przeczytała niemal wszystko. Opowiedziała o "serialu" z przygodami Myriona, niedoszłej gwiazdy NBA z wielkimi zdolnościami detektywistycznymi. Saga z tym bohaterem w roli głównej liczy na dzień dzisiejszy dziesięć książek. Postanowiłem przeczytać je wszystkie. Pożyczyła mi kolejny tom sagi. "Obiecaj mi". Książkę pochłonąłem w kilka godzin. Następnego dnia wypożyczyłem z biblioteki kolejne tytuły. Jestem w trakcie ich czytania.

Nigdy nie miałem wielkiego pociągu do książek. Cały okres nauki w szkole to było miganie się od czytania. Dzisiaj odkrywam w sobie strzępki mola książkowego. Uciekanie w świat pomiędzy kartkami naprawdę mi pomaga, uspokaja, odpręża. Dzięki nim osiągam dawno zapomniany mi spokój. Jestem wdzięczny losowi, Oli i cioci, że pomogły mi znaleźć tą enklawę spokoju. Dziękuję. Jednocześnie polecam wszystkim zainteresowanie się twórczością Cobena. Thriller połączony z kryminałem, napisany luźnym językiem z niezliczoną ilością zwrotów akcji na pewno wciągnie Was tak jak mnie. Polecam.

czwartek, 19 grudnia 2013

Nietrafiony prezent?

Masz kogoś kogo kogo chciałbyś obdarować czymś wyjątkowym , bo ta osoba jest wyjątkowa. Szukasz pomysłu, inspiracji, natchnienia. Znajdujesz, kupujesz i na kilka dni przed wręczeniem okazuje się, że ta osoba właśnie dostała taki sam prezent od kogoś innego. Irytacja? Zdenerwowanie?

Taka sytuacja spotkała właśnie mnie. Jest ktoś kogo chciałem obdarować czymś wyjątkowym. Powodów było mnóstwo. Obrona pracy magisterskiej, urodziny, gwiazdka, mikołaj czy chociażby chęć sprawienia przyjemności. Nad prezentem myślałem od października. Zacząłem dyskretnie podpytywać samą zainteresowaną. Bingo! Udało się! Przystąpiłem do poszukiwań. Trzy dni szukania, obliczania budżetu, ale znalazłem. Zamówiłem, zapłaciłem, czekałem kilka dni i przyszedł. Nie mam cierpliwości w trzymaniu prezentów w tajemnicy, ale wytrzymałem. Miesiąc, tyle musiałem czekać. Kilka dni przed wysłaniem ładnie spakowałem, opisałem i znów czekałem. Dwa dni przed deadline zacząłem zamawiać kuriera. Chwilę przed kliknięciem "Zamawiam" postanowiłem zadzwonić do zainteresowanej. Pochwaliła się, że właśnie dostała prezent dokładnie taki który leżał obok.

Irytacja? Frustracja? Gniew? Złość?

Zatkało mnie. Nie wiedziałem co powiedzieć. W jednej chwili straciłem cały animusz, całe podniecenie związane z prezentem. Pół nocy spać nie mogłem zastanawiając się co mam teraz począć. Czasu na kupno nowego podarka nie ma. W końcu postanowiłem wysłać to co mam. Może przyda jej się "zapasówka".

Dzisiaj zastanawiam się nad uczuciami jakie mną targały. Na pewno nie była to złość ani gniew. Nie mam najmniejszych pretensji do nikogo. Irytacja? Nie. Czuję taki głęboki smutek i żal do losu. Kiedy człowiek wkłada w to tyle emocji i zaangażowania to nie może czuć niczego innego. Dzisiaj liczę Na to, że spodoba się nietrafiony prezent.

Jak kupować prezenty?

Jak się uchronić przed podobnymi sytuacjami? Kupować prezent informując zainteresowanego? Tylko co to za niespodzianka? Macie jakieś pomysły?

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Walka z samym sobą

Ostatnio pewna urocza dama (pozdrawiam jeżeli czyta) zainspirowała mnie do walki, która w moim przypadku jest walka heroiczną. Walki samym ze sobą, a dokładniej z moim wyglądem.

Zawsze byłem chudym, niewysportowanym patyczkiem przemykającym po ulicach. Nigdy nie miałem problemów z nadwagą i zalegającym tłuszczem. Właśnie to uśpło moja czujność. Dzisiaj jestem posiadaczem okazałym, jak na moje warunki zwałem tłuszczu.
Postanowiłem zmienić to. Zacząłem robić pompki, brzuszki i przysiady, jednak nie chcę iść na łatwiznę i łudzić się, że to wystarczy. Mam zamiar zmienić dietę na bardziej "eco". Do tego codzienne spacery, bieganie i dalej pompki, brzuszki i przysiady. Liczę na to, że wytrwam w postanowieniu, bo z tym u mnie najtrudniej. Wierzę jednak, że to zrobię, bo mam dla kogo...

niedziela, 1 grudnia 2013

Nieoczekiwany powrót

Po miesiącach spędzonych w szufladzie, schowany dla świata postanowiłem wrócić i znów zacząć pisać.
Od ostatniego wypisu zmieniło się wszystko. Zmienił się świat, zmieniłem się ja i nastał czas by zmienił się i blog. Będzie krócej, będzie inaczej. Będę pisał z telefonu, więc nie będzie już tak estetycznie. Miejmy nadzieję że będzie bardziej merytorycznie, a zarazem swobodniej.

Zapraszam do czytania ;-)

wtorek, 11 grudnia 2012

Świąteczny paradoks


Volkswagen Garbus już nie jest zielony. Biały puch zakrył jego butelkową zieleń. Z legendy stał się reklamą salonu wędkarskiego. W tle robotnicy wytrwale remontują kolejny peron. Terminy gonią. Niekończący się sznur samochodów ciągnie po jeszcze nieodśnieżonej drodze...

Piękna Pani uśmiecha się z billboardu zachęcając mnie do kupna nasyconej kolorem farby do włosów. Po paru godzinach przestaje być taka piękna. Po prostu się znudziła. Po białych chodnikach przewala się tabun ludzi gdzieś spieszących. Uciekają przed mrozem. Fakt, mróz ciągle trzyma, a w połączeniu z gęsto padającym śniegiem jest po prostu ohydnie. Nie lubię zimy. Kobiety targają wielkie siatki z zakupami na święta. Świąt tez nie lubię. Już od paru lat nie umiem się cieszyć świętami. Nie wiem czy kiedykolwiek lubiłem. Bardzo szybko przestałem wierzyć w Świętego. Irytują mnie te wszystkie świąteczne bibeloty, promocje, Mikołaje. Jedynie śnieżynki w swych kusych spódniczkach potrafią rozweselić i nacieszyć oko. Staram się być z boku. Nie ingerować i nie dać się wciągnąć świątecznej atmosferze.

Nowa postać Facebooka

Wczoraj zakończyło się głosowanie użytkowników serwisu odnośnie zmian polityki i zasad na Facebook'u. Choć wynik głosowania był wiadomy już przed rozpoczęciem to i tak czuje niesmak i pewną gorycz.


10  grudnia o 21:00 skończyła się demokracja na portalu Facebook. Choć niewiele osób wie, ale do tej pory zarząd Facebook'a liczył się ze zdaniem zwykłych użytkowników. Istniał (już jest zamknięty) specjalny dział, gdzie można było oddać swój głos pod propozycjami zamian.