wtorek, 27 maja 2014

Fenomenu "Gry o Tron" ciąg dalszy

Zapewne każdy z Was zna, bądź słyszał o serialu produkcji HBO pt."Gra o Tron". Serial ten zdobył moje uznanie już od pierwszych odcinków. Genialna fabuła, niezwykłe wykonanie, wybornie dobrani aktorzy no i ta muzyka. Seriali, które posiadają w/w cechy znajdziemy pewnie sporo, ale dlaczego to właśnie GoT podbił serca widzów na całym świecie? Jaki jest fenomen Gry o Tron?




W ostatnim czasie zauważyłem znaczący spadek zainteresowania (w Polsce) filmami na korzyść seriali. Korzystam od lat z jednego, z zamkniętych trackrów torrent . Dawniej, większość pozycji, to były filmy pełnometrażowe. Dzisiaj, 80% z nich to seriale. Idąc zgodnie z dewizą handlową: "Popyt tworzy podaż", nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Polacy zupełnie przerzucili się na makaronową papkę. Do ściągnięcia jest praktycznie wszystko co jest w odcinkach. Zaczynając od Mam talent, poprzez Lekarze, a kończąc na Gra o tron. Nie jestem wielkim fanem serialowych tasiemców, jednak i ja uległem tej nowej modzie kojarzącej mi się jedynie z babciami oglądającymi Modę na sukces czy Klan. Z szerokiego repertuaru znalazłem dla siebie takie oto pozycje (kolejność na liście wyznacza to, jak bardzo mi się podoba serial):

  1. Gra o Tron (Filmweb)
  2. Detektyw (Filmweb)
  3. Wikingowie (Filmweb)
  4. Resurrection (Filmweb)
Dzisiaj skupię się pobieżnie na serialu słusznie zajmującym pozycję numer jeden na mojej liście. 

Autor sukcesu


George R. R. Martin
Gra o Tron jest pierwszym tomem sagi Pieśń Lodu i Ognia napisanego przez współczesnego Tolkiena, niezwykle sympatycznego George R. R. Martin(zdj.). Niebywale pozytywny i utalentowany pisarz opowiadań i powieści science fiction i fantasy. Saga, która jest podstawą i inspiracją produkcji HBO, nie została jeszcze ukończona. Na tą chwilę ukazało się pięć powieści z siedmiu planowanych. Dwie ostatnie są nadal pisane. To właśnie jest dla mnie fundamentem fenomenu filmu i zbiorowej euforii. Najważniejsze jest to, że nikt nie zna zakończenia historii, nawet sam autor. G.R.R.Martin chwali się tym, że czyta w internecie wielu internautów i ich koncepcje dalszych losów Siedmiu Królestw i naszych ulubionych postaci. Wybiera najlepsze z nich i bierze pod uwagę pisząc kolejne wersy sagi. Nawet jeżeli są to wierutne kłamstwa, to zabieg spajający fanów z filmem udał się pierwsza klasa. Widz ma wrażenie, że jest integralną częścią tworzącej się na jego oczach historii. Sama świadomość tego, że zakończenia jeszcze nie ma dodaje fascynacji i tajemniczości. Podobny efekt uzyskała J.K. Rowling pisząc Harry Potter.
Mała ciekawostka. G.R.R. Martin pisze swoją sagę na komputerze z lat '60. Komputer pracuje na systemie DOS. gdzie na czarnym ekranie ukazują się białe literki z migającym na końcu ogromnym kursorem w kształcie litery I. Nie użyczycie w takim edytorze czegoś takiego jak autokorekę błędów. Jak mówi sam autor, dużo wygodniej mu się pisze w takiej formie niż w nowoczesnych edytorach tekstu, czy "wspomagaczach" dla autorów książek.

Fabuła

W fabule można wyznaczyć trzy podstawowe filary na jakich się opiera. Jest to walka, śmierć i seks. Walka pomiędzy siedmioma rodami szlacheckimi rozgrywa się o tytułowy tron. Szereg spisków, zamachów, knowań i misternie ułożonych intryg wciąga widza od samego początku. Śmierć i seks jest jej nieodzowną częścią. Powiedzmy sobie szczerze, to nie jest film dla dzieci poniżej osiemnastego roku życia. Ostatnio zastanawiałem się z przyjaciółmi w ilu odcinkach nie było nagich cycków. Palców w jednej dłoni wystarczyło. Na pewno nie było takiego odcinka, w którym nie było ani czyjejś śmierci, ani seksu. W książce znajdziecie niezliczoną ilość kompletnie zróżnicowanych postaci. Od karła obdarzonego niezwykłą inteligencją, poprzez młodego króla sadystę i jego przebiegłą matkę, kończąc na monstrualnym przygłupie o imieniu Hodor lub pięknej Deaneris, matki smoków. 

Fenomen



Skoro znamy już genezę fenomenu tego serialu, to zastanówmy się nad jego sukcesem. Choć wszystko sprowadza się do autora i fabuły, skupmy się na internecie i jego społeczności. Gdyby nie internet, ten serial byłby mało znaczącą produkcją. Marketing internetowy jest dzisiaj podstawą reklamy. W dzisiejszych czasach wystarczy zarazić pasją parę tysięcy osób, by w przeciągu kilku dni/tygodni rozrosło się to do paru lub parudziesięciu milionów. Funpage na Facebooku, memy, Youtube etc. są dzisiaj największym nośnikiem informacji i rozprowadzania wybranych treści niż jakiekolwiek inne medium. Jeden mem z chwytliwym tekstem i obrazkiem, repostowany na wielu portalach społecznościowych ma wielomilionowy zasięg. Facebook, Google+, 9gag czy choćby polski Kwejk. Ilu aktywnych użytkowników posiadają te serwisy? Miliony. Jeżeli taki mem trafia do kogoś, kto nie zna serialu, w naturalny sposób zaczyna szukać informacji, by zagłębić w temacie. To jest główna przyczyna i powód sukcesu. Większość fanów została "zarażona" nie trailerami, nie reklamami, a internetową pocztą pantoflową. W internecie jedyną granicą jest jest jego brak. 
Jak wszystko, także i GoT znajdzie swoich krytyków i hejterów. Uważam jednak, że są to ludzie negujący dla zasady, bądź ludzie nie gustujący w tego typu gatunku filmowym. Zachęcam wszystkich nieznających lub niezdecydowanych do obejrzenia pierwszego sezonu. Uważam, że warto poświęcić ten czas, by w czasach totalnej telewizyjnej kaszany zobaczyć coś, co warte jest swojego sukcesu. Jako zachętę wklejam amatorski trailer, który idealnie odzwierciedla atmosferę GoT. Ja natomiast będę trwał dalej w oczekiwaniu na kolejny odcinek mojego ulubionego serialu.

"Valar Morghulis"


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

1. Nie wstawiamy linków w treść dodawanego komentarza.
2. Nie piszemy komentarzy tylko po to żeby zaprosić na swoją stronę/bloga.
3. Komentarze, które mi się nie podobają – usuwam.
4. Nie płaczemy, że komentarz został usunięty.